czwartek, 28 marca 2013

Z opuszczonych ruin

Witam po bardzo długiej przerwie!
Przyjemnie znowu coś napisać. Nie będę nawet próbować tłumaczyć się z tego skandalicznie długiego okresu milczenia.
Niestety, ostatnimi czasy mój komputer odmówił współpracy i wymagał ponownego zainstalowania systemu. Na chodzie jest dopiero od wczoraj i nie mam na nim jeszcze zainstalowanych programów do przeglądania i obróbki zdjęć. Dlatego nie uraczę Was niczym nowszym, za to pokażę Wam zdjęcia, które leżą na dysku już od wakacji i które od dłuższego czasu chciałam opublikować, ale jakoś nigdy nie było ku temu okazji.

Fotografie te pochodzą z obozu fotograficznego, z pleneru w starej, opuszczonej, na wpół zrujnowanej fabryce. Nie muszę chyba mówić, że panował tam niezwykły klimat - po mimo upału na zewnątrz, od gołych ścian wiało chłodem, a w powietrzu unosił się charakterystyczny zapach wilgotnego kamienia. Podłoga usiana była szczelinami, czasem wypełnionymi gruzem, czasem wiodącymi pod ziemię w niewiadomym kierunku. W jednym z pomieszczeń główną ścianę zajmowały wydrążone w ścianie otwory - dawne piece fabryczne, pokryte odłażącą płatami farbą. Gdzie indziej znajdowało się zupełnie puste pomieszczenie o wysokim stropie i całkowicie białych ścianach, gdzie temperatura zdawała się być minusowa. Wędrując przez opuszczone korytarze, odnajdując szczątki kolejnych pomieszczeń - toalet, sal fabrycznych czy pokoi niewiadomego przeznaczenia, czuło się dreszcz emocji i lekkiego napięcia. Gdy znalazłam się w pomieszczeniu z podłogą całkowicie zasypaną gruzem, które rozświetlał jedynie wąski promień światła padający na urywające się w połowie schody i usłyszałam odgłos jakby ściekania czy szurania, który rozlegał się z jednego z ciemnych kątów - przyznam szczerze, bardzo szybkim krokiem, żeby nie powiedzieć biegiem, opuściłam budynek i dopiero w pełni słonecznego blasku poczułam ulgę.

Z resztą - zobaczcie sami. Mam nadzieję, że zdjęcia choć odrobinę oddają atmosferę tego nietypowego miejsca.